sobota, 8 marca 2014

8 marca - w kuchni i z Joy Division od środka.

Dzień kobiet, wiosna za pasem, roboty od groma i nauki przede mną jeszcze więcej. Przygotowałam dzisiaj na obiad papryki faszerowane w dwóch wersjach - pierwsze klasycznie z mięsem i ryżem, drugie w wersji wegetariańskiej z brokułami i fetą. Przepis jest banalnie prosty, więc gdyby ktoś jeszcze nie znał, a chciał wypróbować...

...to na porcję dla 4 osób będziemy potrzebować:
4 papryk czerwonych
2 torebki ryżu
1/2 kilo mięsa mielonego (rodzaj wedle uznania, ja wzięłam wieprzowo-wołowe)
sera żółtego
sosu pomidorowego
brokułu
sera feta 

Wersja mięsno-ryżowa:
1. Wstawiamy ryż na wrzątek i w międzyczasie smażymy mięso w garnku (bez żadnego oleju, tłuszcz sam się wytopi z mięsa, więc jest zbędne dodawanie czegokolwiek), solimy je i pieprzymy i tak dopóki się całość dokładnie nie usmaży. Mieszamy ugotowany ryż razem z mięsem. 
2. Ścieramy ser żółty na drobnej tarce.
3. Myjemy papryki, kroimy je na pół i wydłubujemy pestki i zbędne białe błony i wypełniamy środek farszem mięsno-ryżowym. 
4. Posypujemy serem z wierzchu.
5. Wstawiamy do piekarnika na parę minut na 150° (można spróbować na większą i czekać, aż papryki zrobią się ciepłe). W międzyczasie podgrzewamy sos pomidorowy.
6. Po wyjęciu z piekarnika polewamy wierzch sosem.

Wersja wegetariańska:
1. Gotujemy wodę w garnku aż do wrzenia i parzymy w niej przez chwilę wcześniej umyty brokuł. Robi się dzięki temu miękki i dodatkowo mamy większą gwarancję, że żadne niefajne robaczki nie znajdą się na naszym talerzu.
2. Myjemy papryki, kroimy je na pół i wydłubujemy pestki i zbędne białe błony.
3. Kroimy na drobno brokuł i ser feta i wypełniamy papryki w proporcjach wedle uznania.
4. Wstawiamy do piekarnika na max. 10 minut na 150° (można spróbować na większą i trzymać krócej, ale ja chciałam, by feta fajnie się zagrzała).

Jak widać, nie jest to bardzo skomplikowane i pewnie każdy z was znał wcześniej ten przepis. Ja osobiście pierwszy raz jadłam wersję z brokułem. Polecam też zrobić misz-masz i najpierw nafaszerować mięso z ryżem, a potem dodać na górę brokuł i fetę.


Dołączam też zdjęcie prezentu od ukochanego, bo w końcu data zobowiązuje. Książka Petera Hooka ''Joy Division od środka. Nieznane przyjemności'' (pomijając nietrafione tłumaczenie ''Uknown Pleasures'', które uważam za niepotrzebne) to ''historia Joy Division, opowiedziana przez legendarnego basistę grupy. Jej członkowie zostali pionierami współczesnej muzyki alternatywnej i stworzyli własną definicję rocka ery post-punku. Ich brzmienie - mroczne  i hipnotyczne - inspirowało wielu wybitnych artystów. Wizerunek sceniczny muzyków, niegdyś uważany za tajemniczy i niszowy, naśladują dziś rzesze młodych ludzi na całym świecie. Peter Hook, zafascynowany ruchem punkowym, oraz jego szkolny przyjaciel, Bernard Sumner, powołali zespół, do którego którego weszli utalentowany wokalista i autor tekstów Ian Curtis oraz genialny perkusista Stephen Morris. Tych czterech młodych gości wyruszyło w trasę rozklekotanym vanem i oczarowało słuchaczy w całej Wielkiej Brytanii. W 1980 roku zespół doczekał się dwóch albumów studyjnych i zamierzał podbić USA. Tragiczna śmierć Iana Curtisa zniweczyła te plany i pozostawiła głęboki ślad w sercach członków Joy Division. Hook rzuca nowe światło na samobójstwo Curtisa. Z ujmującą szczerością opowiada o przyjaźni, która łączyła członków zespołu. Wspomina także o trudnych momentach w historii Joy Division i opisuje proces, który doprowadził do zakończenia współpracy jego członków''.* Od lat jestem wielką fanką ich krótkiej, niestety, twórczości, więc po lekturze książki Deborah Curtis chętnie zapoznam się z punktem widzenia Hooka. Chwilowo więc mogę jedynie narzekać na brak czasu na wszystkie przyjemności i zbyt dużą ilość książek na liście do przeczytania. :)



* opis książki wzięty stąd.