sobota, 7 czerwca 2014

***

Znowu sesja za pasem i kilka projektów, a przed chwilą skończyłam ćwiczenia fizycznie i uznałam, że to dobry moment na napisanie czegoś. Przy okazji przeczytałam kilka swoich starych wpisów, gdzie jakieś dwa lata temu pisałam, że tęsknię za morzem i że niebawem je zobaczę. Z niemałym żalem uświadomiłam sobie, że od tamtej pory nic się nie zmieniło w tej kwestii i morza nadal nie widziałam, ale może w tym roku uda mi się choć na chwilę odpocząć od miasta. Odliczam też czas do lipca - do końca sesji egzaminacyjnej, a potem trochę bólu pod maszynką, bo w końcu nadejdzie mój termin robienia tatuażu na drugim ramieniu, jedna poprawka i będę mogła poczuć ten wakacyjny feel. Mam tylko nadzieję, że pogoda nie zaskoczy mnie trzydziestostopniowym upałem w dniu tatuowania, bo obawiam się, że padnę z wykończenia.

Przez ostatnie kilka miesięcy zrozumiałam, jak ciężko jest odkładać pieniądze. Wiedziałam od dawna, że nie jestem najlepsza w pilnowaniu budżetu, ale teraz, gdy mam gotówkę, której nie mogę ruszyć, boli to ze zdwojoną siłą. Byłoby dużo prościej, gdybym nadal miała swoją dorywczą pracę, ale biznes nie wyszedł, a chwilowo nie mam czasu na szukanie niczego nowego, więc muszę uważniej planować swoje wydatki. Żeby było trudniej, wypadają różne imprezy, na których bez prezentu nie wypada się pojawiać i coraz więcej okazji do wychodzenia na miasto, gdzie jednak siedzieć o suchym ryju jest mało przyjemnie. Ciężkie życie studenta.

Postanowiłam również nieco ustabilizować swój tryb odżywiania i wprowadzić nieco wysiłku fizycznego do swojego planu dnia i wychodzi mi to całkiem nieźle. Nad regularnością posiłków muszę jeszcze popracować, w szczególności nad nawykiem jedzenia śniadań późnym południem i chodzeniem na czczo do trzynastej, ale skupię się na tym już mając wolne. Odstawiłam makarony i większość mącznych produktów, choć z pieczywa całkowicie nie zrezygnuję zbyt prędko. Zastąpiłam je pełnoziarnistym i ciemnym pieczywem i wprowadziłam więcej warzyw w swoją dietę. Mój żołądek lepiej pracuje i czuję się lżej. Ćwiczenia dają niezłego kopa energetycznego i trochę endorfin, więc psychicznie też czuję się inaczej - na plus. Póki co mam jeszcze motywację i mam nadzieję mieć jej coraz więcej.